W sobotę, 28 maja o godzinie 12:00, na boisku przy ul. Świętokrzyskiej w
Białymstoku (za Halą Włókniarza przy ul. Antoniukowskiej 60), miejscowi
Lowlanders zagrają z Bielawa Owls w ramach siódmej kolejki Polskiej Ligi Futbolu
Amerykańskiego I.
Drużyna z Białegostoku pokazała
w ostatnich dwóch kolejkach, że nie planuje po tym sezonie powrotu do PLFA II,
na który skazywali ją niektórzy po pierwszych czterech nieudanych spotkaniach.
Dzięki wygranej nad Kozłami Poznań i punktom zdobytym przeciwko Kraków Tigers,
Lowlanders są już na trzecim miejscu od końca i mają nadzieję wspiąć się jeszcze
wyżej po meczu z siódmymi w tabeli Sowami. - To doskonała okazja, żeby
wykonać kolejny krok w stronę utrzymania się w pierwszej lidze – uważa Piotr
Maksimowicz, asystent trenera Lowlanders.
Oba zespoły znają się już z dwóch bezpośrednich spotkań. Pierwsze z nich odbyło się trzy lata temu, w Białymstoku, gdzie górą byli gospodarze (48:10). - Przegraliśmy z nimi na wyjeździe w naszym debiutanckim sezonie, ale teraz nadszedł czas na podbicie ich ziemi – mówi Mateusz Morasz, rozgrywający Sów, które zrewanżowały się za tę porażkę, ale na własnym terenie, w finale PLFA II 2010 (27:12). - Atmosfera jest bojowa. To dla nas najważniejszy mecz sezonu, w którym chcemy odegrać się za przegraną w finale PLFA II – odnosi się do wspomnianego starcia Maksimowicz.
Jedni i drudzy zdają sobie oczywiście sprawę, że drużyny bardzo zmieniły się od tamtego czasu. Nadal wiedzą jednak jak grać przeciwko sobie. - Pokażemy Sowom twardą, fizyczną grę, z której jesteśmy znani – ostrzega asystent trenera Lowlanders. Morasz wie natomiast, że w ekipie białostoczan trzeba szczególnie uważać na kilku białoruskich futbolistów i dobrze prowadzącego ofensywę rozgrywającego Damiana Kołpaka. Sowy czeka trudna konfrontacja i długa podróż: - Na pewno okaże się męcząca, ale gdy tam dojedziemy będziemy w 100% skupieni i gotowi do walki – dodaje Morasz.
Dla drużyny z Bielawy będzie to początek wyjazdowej końcówki sezonu. W ich rozkładzie poza Białymstokiem znalazły się jeszcze Kraków i Warszawa. Po niedzielnej porażce z Seahawks, ostatnim meczu domowym w tym roku, wiadomo już było, że bilans Sów na obiekcie Bielawianki będzie w tym roku ujemny (2-3). - Musimy pokazać innym, że na wyjeździe stać nas na jeszcze lepszy futbol niż ten, który prezentowaliśmy u siebie – mówi Morasz.
Będzie to konieczne, jeśli drużyna z Dolnego Śląska chce jeszcze wrócić do górnej części tabeli, z której spadła, zatrzymując się tuż nad Lowlanders. - Moim zdaniem nasze miejsce jest gdzieś około piątej, a nie jednej z ostatnich pozycji w tabeli. To, że się na takiej znaleźliśmy oznacza tylko to, że czas wznieść się wyżej – podsumowuje rozgrywający Sów.
- Do naszego składu wraca kilku graczy, których brakowało w poprzednich meczach, więc jesteśmy dobrej myśli. Sobota w samo południe, to idealna pora na odniesienie drugiego w sezonie zwycięstwa – dodaje z kolei Maksimowicz.
ip