Pomysł umieszczenia więźniów na scenie może się wydawać dość kontrowersyjnym, ale też ciekawym i intrygującym. Czy trafionym?
Do Teatru Dramatycznego przyjechali osadzeni z Zakładu Karnego, mieszczącego się przy ulicy Hetmańskiej w Białymstoku. Mała scena zmieniła się w obóz koncentracyjny, a przestępcy stali się aktorami. Już na piętnaście minut przed rozpoczęciem widowiska sala była pełna, a chwilę później dostawiano krzesła. Przybyły rodziny więźniów, władze samorządowe, powiatowe, gminne, dziennikarze… Długo by wymieniać.
Przygotowania do spektaklu były naprawdę profesjonalne, bo próby trwały już od lutego 2009 r. Scenariusz „Jasełka-moderne” Ireneusza Iredyńskiego wyreżyserował Dariusz Szada-Borzyszkowski. W przedstawieniu znalazło się też miejsce dla aktorki Teatru Dramatycznego Aleksandry Maj. Poza umiejętnościami aktorskimi zaprezentowanymi na scenie, służyła też więźniom pomocą w przygotowaniach. Pomysłodawcą zaś całego przedsięwzięcia jest obecny dyrektor Zakładu Karnego Tadeusz Kaczyński. Przedstawienie zostało zorganizowane w celach resocjalizacyjnych. Przygotowania, wspólne działania mają na celu nauczenie więźniów pracy w grupie, zespole, współpracy. A także podbudowanie ich poczucia własnej wartości: więźniowie grali wszak nie tylko dla siebie, ale też dla swoich rodzin i kolegów. Nie chcieli ich zawieść. Był to kolejny krok w stronę normalnego życia, poza murami więzienia.
Po przedstawieniu miała miejsce licytacja prac plastycznych wykonanych przez mieszkańców Zakładu Karnego, prowadzona przez Jacka Kawalca. Dochód został przeznaczony na Stowarzyszenie Penitencjarne "Patronat", mającą na celu pomoc więźniom w przystosowaniu się do życia, po wyjściu na wolność. Organizacja wspiera także rodziny i dzieci osób pozbawionych wolności oraz bezdomnych.
Mnie osobiście sztuka wciągnęła. „Jasełka-moderne” opowiadają o życiu codziennym ludzi skazanych na pobyt w obozach koncentracyjnych. O innym sposobie patrzenia na życie, przez pryzmat pewnych doświadczeń, których brak większości ludzi wolnych. A kto inny może lepiej rozumieć świat za murami, niż sami osadzeni? Dzięki tej znajomości udało im się stworzyć mocny, realistyczny i ciekawy spektakl. Ukazali to trudne życie w odosobnieniu od innej strony, niż zwykle widzimy w pełnych patosu filmach, czy czytamy w książkach. Życie, które zdaje się, że było właśnie takie.